poniedziałek, 22 lutego 2016

Muzeum Historii Naturalnej

Już nieraz pisałam Wam o tym, że w Waszyngtonie mamy muzeów pod dostatkiem. Założę się, że aby wszystko w nich zwiedzić, trzeba byłoby w środku siedzieć dobry miesiąc, jak nie dwa. Na szczęście wstęp na większość ekspozycji jest darmowy, zatem mieszkając tutaj można to sobie wszystko ładnie rozłożyć na raty.

W miniony weekend wybraliśmy się do Muzeum Historii Naturalnej. Tym razem celem wycieczki było piętro numer dwa, na którym znajdują się między innymi wystawy o kościach, dinozaurach, małe zoo z owadami oraz pawilon z motylami.

Na pierwszy ogień poszła ekspozycja pt. "Ostatnie amerykańskie dinozaury". Po wejściu do sali w oczy najbardziej rzucają się repliki szkieletów tyranozaura i triceratopsa w skali 1:1. Można oczywiście poczytać na temat obydwu gatunków, a także obejrzeć komputerową symulację sposobu poruszania się t-rexa.



W gablotach można natomiast obejrzeć skamieliny i zapoznać się z procesem ich wydobywania.



Można także podejrzeć paleontologów przy pracy.


Po dinozaurach przyszedł czas na kości. Bardzo przypadła mi do gustu ta wystawa. W gablotach znajdują się szkielety kręgowców poczynając od ryb, a na ssakach naczelnych kończąc.






Następnym punktem programu było owadzie zoo. Nie zrobiłam żadnych zdjęć, ale też i nie bardzo było co fotografować. W wielu wypadkach mieliśmy wątpliwości, czy insekty są prawdziwe, czy to tylko atrapy, bo większość z nich w ogóle nie ruszało. Dobór gatunków także pozostawia sporo do życzenia, a szkoda, bo owady to tak różnorodna i kolorowa grupa. Niestety wystawa tego nie odzwierciedla.

Na koniec zostawiliśmy sobie pawilon z motylami. Jest to zamknięte pomieszczenie, w którym lata kilkaset motyli. Za wstęp do tej części trzeba zapłacić (6 dolarów), ale naprawdę wejściówka warta jest swojej ceny. W środku jest cieplutko, jest sporo pięknych kwiatów i oczywiście cała chmara motyli, które przelatują pod nosem zachwyconym zwiedzającym, a czasem nawet przysiądą sobie na czyimś ramieniu.






Tym jakże miłym akcentem zakończyliśmy naszą wycieczkę. Do Muzeum Historii Naturalnej jednak na pewno wrócimy. Jeszcze tyle jest do odkrycia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz