czwartek, 14 kwietnia 2016

Park Narodowy Bryce Canyon

Jak się łatwo można domyślić Park Narodowy Bryce Canyon kanionem wcale nie jest ;). Przez malowniczą dolinę nie przepływa bowiem żadna rzeka, co teoretycznie powinno mu uniemożliwiać pretendowanie do tego miana. Jak widać jednak, definicja kanionu swoje, a nazwa parku swoje. Nie będziemy się nad tym rozwodzić, wszak róża pod inną nazwą byłaby tak samo piękna, nieprawdaż?



A skoro już jesteśmy przy temacie piękna to muszę Wam wyznać, że Bryce Canyon to jedno z najpiękniejszych miejsc jakie do tej pory widziałam. Gdyby nie ograniczenia czasowe i pogodowe (było naprawdę zimno!) mogłabym godzinami wpatrywać się w niesamowite formacje skalne. Chociaż nie powinnam w zasadzie narzekać na niską temperaturę, wszak gdyby nie ona nie byłoby w ogóle co oglądać.




To właśnie niska temperatura, a właściwie codzienne jej wahania powodują naprzemienne zamarzanie i odmarzanie wody w szczelinach skalnych. Zmieniająca stan skupienia woda powiększa swoją objętość i rozsadza wapienne skały, dzięki czemu powstają widowiskowe formacje, wśród nich iglice, zwane przez okolicznych mieszkańców "hoodoos" Jak tłumaczył nam przewodnik, w języku Indian zamieszkujących niegdyś tereny "kanionu" "hoodoo" oznacza po prostu człowieka. Trzeba przyznać, że rzeczywiście coś w tym jest, bo kształt iglicy przywołuje na myśl zarys ludzkiej postaci i z łatwością można sobie wyobrazić, że spoglądamy właśnie na skalne ludki, stojące ciasno jeden obok drugiego.



Żadne zdjęcia, a tym bardziej opisy nie oddadzą jednak piękna tego niezwykłego miejsca. Nie-kanion Bryce Canyon wypełniony hoodoos we wszystkich odcieniach pomarańczy, różu i czerwieni trzeba po prostu obejrzeć osobiście. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz