wtorek, 18 sierpnia 2015

Pierwszy weekend w DC

Po odespaniu podróży obudziliśmy się w sobotę rano pełni energii i gotowi do działania. Postanowiliśmy rozejrzeć się po okolicy, przejść na Howard University, a przy okazji poszukać miejsca na zakupy spożywcze z bogatszym asortymentem.

Zbliżając się do miasteczka uniwersyteckiego widzieliśmy dużo samochodów policyjnych i zablokowane ulice. Prawie byliśmy pewni, że coś poważnego się stało. Gdy podeszliśmy bliżej okazało się, że to nic takiego, po prostu nowi studenci wprowadzali się do akademików. Parkingi były pozajmowane przez zapakowane samochody, a pomiędzy budynkami krążyli młodzi ludzie ze swoimi rodzicami przenosząc mikrofalówki, wielkie torby i walizki, a nawet wielkie opakowania papieru toaletowego. Widok był naprawdę ciekawy.


Po śniadaniu w pobliskiej kawiarni wyruszyliśmy dalej przed siebie i po ponad półgodzinnym spacerze znaleźliśmy wreszcie centrum handlowe, w którym znajdował się całkiem dobrze zaopatrzony supermarket. Poza produktami spożywczymi zakupiliśmy także amerykańskie karty SIM. Tutejsze numery przydadzą się na pewno przy szukaniu mieszkania.


Popołudniu, gdy już upał zelżał, poszliśmy ponownie przejść się po kampusie (mieszkamy bardzo blisko Howard's University - ok. 5 minut na piechotę). Na boisku footbolowym odbywało się uroczyste powitanie wszystkich studentów. Była orkiestra, występy cheerleaderek i głośna muzyka. Wszyscy wokół weseli i podekscytowani. Większość w koszulkach z napisem "Howard University" lub uniwersyteckich drużyn sportowych. Czuło się jakąś specjalną atmosferę w powietrzu, aż zrobiło mi się żal, że nigdy nie studiowałam, ani już pewnie nie będę studiować na amerykańskim uniwersytecie. Borja nawet powiedział "W Europie to my nie wiemy, jak robić uniwersytety". I chyba coś w tym jest.


Przez całą sobotę w każdej wolnej chwili przeczesywaliśmy internet szukając mieszkania i wysyłając maile, próbując umówić się na oglądanie ich. Niestety ze względu na weekend poszukiwania utknęły w martwym punkcie, nie otrzymywaliśmy żadnej odpowiedzi. Postanowiliśmy zatem poświecić niedzielę na zwiedzanie, skoro i tak nie można było ruszyć sprawy mieszkania do przodu.

Udaliśmy się do samego serca Dystryktu Kolumbii, czyli National Mall. Jest to obszar, który rozciąga się od Kapitolu, aż po Mauzoleum Lincoln'a. Znajduje się tam pomnik Waszyngtona, liczne muzea, a także, nieco na uboczu, Biały Dom.



Na początku poszliśmy pod otoczony flagami biały obelisk upamiętniający prezydenturę George'a Washingtona. Może nie byłoby to nic specjalnego, ot, zwykła wieża z marmuru, piaskowca i granitu, jednak jest to miejsce, które widziało się tak wiele razy na filmach, w wiadomościach czy na zdjęciach, że zobaczenie go na żywo robi wrażenie. Pamiętam nawet, że obelisk ten pojawia się nawet w jednym z odcinków Johnny'ego Bravo.

Zawsze myślałam, że prawo DC zabrania konstruowania budynków wyższych od pomnika Waszyngtona. Po zobaczeniu dość sporej części miasta dalej trwałam w tym przekonaniu, bo w Waszyngtonie próżno szukać drapaczy chmur. Okazuje się jednak, że tutejsze budynki mogą mieć tyle metrów, ile wynosi szerokość ulicy, przy której się znajdują plus jeszcze 6 metrów. Ze względu na to prawo pomnik Waszyngtona nadal pozostaje najwyższym budynkiem w Dystrykcie, więc może na to samo wychodzi ;)



Ruszyliśmy w stronę Mauzoleum, by odwiedzić Abrahama Lincoln'a. Miejsce to również na pewno widzieliście w wielu filmach, chociażby w Planecie Małp. Pomnik siedzącego prezydenta znajduje się w budynku przypominającym grecką świątynię i jest ogromny. Muszę przyznać, że całkiem mi to miejsce przypadło do gustu, szkoda tylko, że było tak tłoczno. Na pewno wpadnę odwiedzić Abrahama przy innej okazji.



Po zobaczeniu pomników upamiętniających dwóch byłych prezydentów przyszedł czas na obejrzenie domu tego obecnie urzędującego - Białego Domu. Ten widok każdy zna doskonale, pewnie mniej więcej co drugi dzień pokazują go w telewizji, ale mimo to, a może właśnie dlatego, zobaczenie go na własne oczy miało w sobie coś niezwykłego. Ciągle zastanawiasz się, czy naprawdę tam jesteś, czy tylko ci się wydaje. Niestety nie można podejść zbyt blisko, ponieważ od strony, w której znajduje się Gabinet Owalny jest duży ogród, oczywiście ogrodzony. Nie wiem, jak sprawa wygląda z drugiej, spróbujemy następnym razem.



Na koniec zostawiliśmy sobie Kapitol. Niestety okazało się, że kopuła jest w remoncie i nie można podziwiać go w pełnej krasie, także nawet nie podchodziliśmy pod sam budynek, zwłaszcza, że byliśmy zmęczeni długim spacerem w nieznośnym upale. Wróciliśmy do naszej kwatery, by odpocząć i nabrać sił na dalsze poszukiwania mieszkania.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz