Wrzesień to w Waszyngtonie jeszcze pełnia lata, korzystaliśmy więc z pięknej pogody i spędzaliśmy czas w plenerze ile się dało.
Momentami było nawet za gorąco i wtedy staraliśmy się nadrabiać zaległości w muzeach. Tym razem wybór padł na Muzeum Sztuki.
Po prawie dwóch miesiącach spędzonych w Europie nadrabialiśmy też towarzyskie zaległości i spotkaliśmy się ze znajomymi w Chinatown.
Październik upłynął mi pod znakiem podróży - najpierw odwiedziłam Nowy Meksyk, później Wielki Kanion oraz, już kolejny raz - Nowy Jork.
O mojej wyprawie do Albuquerque już pisałam, na post o Wielkim Kanionie i Nowym Jorku jeszcze przyjdzie czas. Uwielbiam odkrywać nowe miejsca, ale nawet mnie taki intensywny miesiąc trochę zmęczył. Listopad będzie trochę spokojniejszy, co nie znaczy oczywiście, że nic nie będzie się działo. Wspaniałego miesiąca wszystkim!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz