niedziela, 4 czerwca 2017

Jacy są Amerykanie?

Bardzo trudno jest scharakteryzować Amerykanów, chyba trudniej niż na przykład Włochów czy Francuzów. USA to ogromny kraj, każdy stan jest inny, Nowy Jork i Hawaje to dwie różne bajki. Mimo wszytko po prawie dwóch latach mieszkania tutaj podejmę się zadania i spróbuję wyróżnić kilka cech, które powtarzają się u większości poznanych przeze mnie Jaknesów.


Miły, milszy, Amerykanin

Jeśli mijasz na ulicy sąsiada, nie ma opcji, by nie powiedział ci "dzień dobry", ekspedientka w sklepie zawsze zapyta, jak się miewasz, a ludzie wysiadający z autobusu podziękują kierowcy krzycząc "thank you!" nawet z drugiego końca pojazdu. O tak, Amerykanie są niezwykle uprzejmi i to cecha, która zazwyczaj najbardziej rzuca się w oczy zaraz po przyjeździe do USA. Czasem może wydawać się to trochę sztuczne, ale muszę powiedzieć, że jednak w większości bardzo umila to i ułatwia załatwianie codziennych spraw.

Big small talk

Zarówno ze znajomym jak i nieznajomym Amerykanin potrafi rozmawiać godzinami i to o niczym. Nie raz i nie dwa byłam świadkiem rozmowy osób, które nie znając się wcześniej przegadały ze sobą kilkogodzinny lot, relacjonując sobie szczegółowo dojazd na lotnisko, przejście przez kontrolę i inne równie emocjonujące szczegóły.

Tabu? A co to takiego?

Nieznajomy Amerykanin, którego mijasz na ulicy będzie miły, ale co cię czeka, gdy już się nieco poznacie? Przygotuj się na bezpośredniość! Koleżanki z pracy już po dwóch tygodniach znajomości nie miały oporów by dzielić się ze mną historiami swoich rozwodów i szczegółami przebiegu menopauzy. A, i nie zdziw się, gdy kasjerka w sklepie poczuje nieodparte pragnienie, by poinformować cię, że właśnie dostała okres.

Trzymam się zasad

Amerykanie lubią jasno określone zasady i starają się ich trzymać. Wszyscy sprzątają po swoim psie, grzecznie stoją w kolejce, a wychodząc z samolotu przepuszczają do wyjścia pasażerów siedzących w rzędzie przed nimi. Metro, autobusy i skwery pełne są tabliczek z nakazami i zakazami i groźno brzmiącym przypomnieniem "it's the law". Dobrze jest wiedzieć, czego można się spodziewać po zachowaniu ludzi, a i miło, że na spacerze nie trzeba chodzić slalomem pomiędzy psimi kupami, jednak czasami to sztywne trzymanie się zasad potrafi być irytujące.

Urodzeni mówcy

Cechą, której chyba najbardziej zazdroszczę Amerykanom jest umiejętność publicznego przemawiania. Nawet osoby, które wydają się trochę nieśmiałe w innych kwestiach, jeśli sytuacja tego wymaga nie boją się mówić na szerszym forum. Ich wypowiedzi zawsze wydają się zaplanowane i przemyślane, jakby mieli kogoś, kto im pisze przemówienia, a przed sobą prompter.

Myślę, że Amerykanie dają się lubić, chociaż oczywiście jak każdy naród mają swoje przywary. Ale któż ich nie ma, prawda? A Wy? Znacie jakiś Amerykanów? Jak ich odbieracie? Chętnie poznam Wasze zdanie.